wtorek, 24 lutego 2015

Mała apteczka dziecka 2 AKCESORIA

   Ostatnio podzieliłam się z wami zawartością mojej apteczki dla dzieci, ale wymieniłam tylko leki. Dzisiaj pokażę wam co jeszcze w niej trzymam. Zobaczcie, które z tych rzeczy macie też u siebie.



1. Zestaw opatrunkowy

- woda utleniona/octenisept - oba środki używane do przemywania ran. Z tym, że woda utleniona nadaje się tylko do małych ran, przy tych większych może wręcz podrażniać i wydłużyć czas gojenia. Między innymi z tego powodu jest ona powoli wycofywana, a zamiast niej zaleca się używanie octeniseptu. Ten preparat jest łagodny, nie uczula i nie wywołuje podrażnień i pieczenia podczas odkażania rany, dlatego zaleca się jego stosowanie min. podczas pielęgnacji pępka nowo narodzonych dzieci. Co ciekawe oba produktu można też stosować przy zapaleniu gardła (po ich uprzednim rozcieńczeniu)  



- gaziki - do przemywania, przecierania, czy robienia opatrunków. Największym błędem jest robienie opatrunków z waty, która się rozwarstwia i jej pojedyncze "kłaczki" przyklejają się do rany

- taśma do opatrunków - potrzeba do przyklejenia gazików. Choć ja jej używam też do podpisywania słoików ;) bo dobrze się po niej pisze i nie zostawia śladów kleju


- plastry - wszelkiego rodzaju i kształtu. Od tych kolorowych z postaciami z bajek, poprzez zwykłe cieliste, wodoodporne po takie na odciski. Kilka sztuk zawsze mam też przy sobie w portfelu, tak na wszelki wypadek. W apteczce mam też tzw. plastry stripy/szwy zewnętrzne. Są bardzo pomocne do "łapania" brzegów ran, bardziej przydają się przy ranach ciętych. Dzięki nim, rana nie rozchodzi się, a co za tym idzie ładniej i szybciej się zagoi i blizna będzie mniejsza. Sama ich używałam, są bardzo mocne, sprawdziły się na świeżej bliźnie po cc, czy po innych zabiegach, kiedy bałam się, że rana jeszcze nie jest wystarczająco wygojona i mogłaby się rozejść.




- dermatol - żółty proszek działający ściągająco i wysuszająco, dzięki czemu dobrze tamuje małe krwawienia, a także wysięk osocza. Dodatkowo odkaża i tworzy warstwę ochronną. Przyśpiesza powstawanie strupka, a tym samym gojenie się ran. Odkryłam go przypadkiem, gdy jedno z dzieci przewróciło się na rowerze i obtarło łokieć i kolano. Rany nie były głębokie, nie lała się z nich krew, ale były i tak dość duże i sączył się z nich żółtawy płyn - osocze. Po przyklejeniu plastra, który hamował wysięk, na chwilę był spokój, ale plaster przyklejał się do rany więc przy każdym ruchu rana na nowo zaczynała się sączyć. Wtedy tata podpowiedział mi, że jest taki proszek, który pomoże w gojeniu bez potrzeby naklejania plastra. I rzeczywiście, rana była osuszona i przestało się lać osocze. Od tamtej pory używam go regularnie, albo posypując tylko nim, albo pod plaster (który już się nie przykleja)

- bandaż elastyczny - przydaje się do podtrzymywania większych opatrunków, a także okładów, np. z kwaśnej wody lub kapusty :) która zmniejsza opuchliznę (trzeba ją tylko rozbić tłuczkiem, żeby puściły soki). A propos kapusty, tak mi się o niej przypomniało, że gdy karmiłam piersią i miałam nawał pokarmu to też robiłam z niej okłady. Działała łagodząco i zmniejszała obrzęk





2. Bańki bezogniowe
Moja mama z zawodu jest pielęgniarką więc nie dziwię się, że kiedy byłam dzieckiem stawiała mi i mojemu rodzeństwu bańki. W tym sensie, że ja bym się chyba za bardzo bała stawiać bańki ogniowe, moim zdaniem ryzyko poparzenia jest zbyt duże. Natomiast w uzdrawiające właściwości baniek wierzę, dlatego kupiłam dla swoich dzieci takie bezogniowe. Kolejny plus jest taki, że po postawieniu baniek bezogniowych nie musimy leżeć przez kilka dni, ale już następnego dnia można normalnie wyjść do pracy czy szkoły. Działanie takich baniek jest bardzo proste, przykładamy je w odpowiednie miejsca (wszystko jest dokładnie opisane w instrukcji) i wyciągamy powietrze za pomocą specjalnej pompki. Bańka zasysa skórę, po czym pojawia się siniak. Im siniak ciemniejszy "tym więcej w tym miejscu choroby". Dziwnie to brzmi, ale sprawdziłam to podczas zapalenia oskrzeli u córki. Bańki postawiłam jej na plecach, w identycznych miejscach po prawej i lewej stronie, na ten sam czas, z taką samą ilością zassanego powietrza. Ślady po prawej stronie były mocno bordowe, te po lewej ledwo zaróżowione. Później po badaniu u lekarza, okazało się, że ma zapalenie po której stronie oskrzeli? Tak, tej ciemniejszej. Te siniaki aktywują organizm do zwiększonej produkcji białych krwinek. Są one wysyłane do miejsca siniaków, czyli tam gdzie "jest choroba", ale nie atakują ich, ale właśnie ukrywającą się w tamtych okolicach infekcję.  




3. Inhalator
Nebulizatory są coraz bardziej popularne. Używają ich zarówno dzieci i dorośli. Koszty zakupu są dość wysokie, ale korzystać z niego może cała rodzina, posłuży nam też kilka dobrych lat. Sprawdza się super przy zapaleniu górnych i dolnych dróg oddechowych oraz gardła. Możemy inhalować się samymi solami fizjologicznymi, ale można też dodać specjalne olejki, które zwiększają moc działania. To już sprawa indywidualna. Ja dzieciom olejków nie podaję, bo nawet w minimalnych ilościach opary z olejków za bardzo podrażniają im oczy, co kompletnie zniechęca je do inhalowania. Natomiast ja bardzo chętnie ich używam, zwłaszcza podczas problemów z zatokami. Inhalacje nawilżają śluzówkę i rozrzedzają wydzielinę, dlatego pomagają w leczeniu kataru, a także odkrztuszaniu przy zapaleniu oskrzeli i płuc. Zazwyczaj łączę to z oklepywaniem, co przynosi wymierne efekty.



4. Termometr
Gorączka jest bardzo groźna, zwłaszcza ta wysoka. Bez termometru nie jesteśmy w stanie ocenić ile wynosi. Czasem dziecko wygląda i zachowuje się w miarę ok, a po zmierzeniu temperatury okazuje się, że ma 39 stopni. Taką gorączkę trzeba jak najszybciej zbić, aby nie zaszkodziła maluchowi.
Przez wiele lat używałam termometrów rtęciowych, jednak od kiedy je wycofano mamy elektroniczny. Szczerze to nie jestem z nich zadowolona. Kiedyś zrobiłam eksperyment i pod jedną pachę włożyłam córce termometr elektroniczny jednej firmy, a pod drugą drugiej. Wynik różnił się o ponad 1 stopień, a jest przecież spora różnica między 36,6 stopni, a 38.... Stare, rtęciowe termometry były niezawodne, ale niestety niebezpieczne. Dziwi mnie tylko fakt, że termometry te wycofano, a żarówki energooszczędne nie. Bo nie wiem czy wiecie, że w nich też jest rtęć i w przypadku rozbicia można się zatruć, taka to logika UE.
Macie jakieś sprawdzone marki termometrów? Bo w końcu chciałabym kupić jakiś pewny, najlepiej właśnie wypróbowany. 



5. Kompresy ciepło-zimno
Bardzo przydatne, małe, prostokątne woreczki z żelem, które możemy stosować do ciepłych i zimnych okładów. Wybór jest spory, są kompresy w różnych kształtach, rozmiarach i oczywiście cenach. Te dedykowane dla dzieci są mniejsze i mają ok. 8 cm x 12 cm. Ich cena to ok. 10-12 zł.
Kompresy albo podgrzewamy w wodzie, albo chłodzimy w zamrażarce. Są wielokrotnego użytku, dlatego posłużą nam nawet kilka lat. Jeśli chodzi o zastosowanie to tak na prawdę działamy w razie potrzeb. Gdy:
boli brzuszek - kompres podgrzewamy
dziecko ma stłuczenie lub siniaka - kompres schładzamy
bolą stawy - kompres podgrzewamy
ma gorączkę - kompres schładzamy
...
i tak można by długo wymieniać. Ogromną zaletą jest ich uniwersalność oraz wygoda użytkowania. Już nie muszę okładać siniaków mięsem czy woreczkiem z koperkiem z zamrażarki ;) 
 



6. Aspirator do nosa
Teraz już go nie używam, ale bardzo mi się przydał gdy dzieci były mniejsze i nie potrafiły jeszcze same wysiąkać nosków. Są dwa rodzaje: takie gdzie sami odsysamy wydzielinę oraz takie, które podłącza się do odkurzacza. Ja jestem akurat za tymi pierwszymi, bo sama bałabym się gdyby ktoś chciał mi odsysać katar rurką podłączoną do huczącego odkurzacza. Samo odsysanie nie boli, ale dzieci płaczą ze strachu, co od razu powoduje powstawanie nowej wydzieliny i koło się zamyka. Chyba, że były by to dzieci, które wręcz lubią czy tolerują odgłos odkurzacza, a znam i takie, które nawet lubią przy nim zasypiać :)

Asia




9 komentarzy :

  1. Ja aż tak zaopatrzona jak Ty nie jestem. Mamy termometr i aspirator i podstawowe plastry. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, ja też od tego zaczynałam gdy urodził się mój syn. Teraz ma już 10 lat, po drodze na świat przyszła też moja córka więc ja te wszystkie sprzęty mam dopiero teraz, po zbieraniu przez te 10 lat przeróżnych doświadczeń, co przydatne i potrzebne, a co nie :)

      Usuń
  2. Ja też nie...zresztą czytałam,ze już nie zalecane jest używanie wody utlenionej - bo za bardzo podrażnia ranę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czym teraz zalecają ją zastąpić?

      Usuń
    2. Chyba chodzi o octenisept. Mamy, ale wodę utlenioną też :)

      Usuń
    3. Dzięki za podpowiedź, wczytałam się w temat i do małych ran woda utleniona jest ok, ale raczej zalecają właśnie octenisept. Zaraz to dopiszę. Fajnie, że ja też się czegoś dowiedziałam dzięki temu wpisowi :)

      Usuń
  3. Moje dziecko ma tak samo zaopatrzoną apteczkę jak Twoje! Tę zabawkową :)))

    Nasza prawdziwa zawiera wiele tego z Twojej. Nie mamy "wyciągaczy" kataru (kiedyś miałam Fride, ale raz użyłam i wyrzuciłam do kosza), inhalatora i baniek oraz dermatola (do dziś nie wiedziałam o jego istnieniu nawet;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Iza uwielbia przebieranki. Ma całą szufladę pełną strojów, a w niej między innymi, lekarki/pielęgniarki :)

      Usuń
  4. Właśnie aspirator muszę kupić :)

    OdpowiedzUsuń