W pewien marcowy piątek miałyśmy ogromną przyjemność uczestniczyć w przedpremierowym spektaklu "Jaś i Małgosia" w teatrze Maska w Rzeszowie. Domki ze słodyczy? Rozmowa z aktorami po przedstawieniu? Możliwość zaglądnięcia za kulisy? Zobaczcie sami.
Po dotarciu na miejsce zobaczyłyśmy salę pełną dzieci, z przejęciem czekających na podniesienie kurtyny. Przed spektaklem odbyło się jeszcze uroczyste wręczenie nagród dla dzieci, które brały udział w konkursie plastycznym gdzie tematem przewodnim była bajka "Jaś i Małgosia". Przepiękne prace były wystawione w foyer. Największe wrażenie zrobiły na nas, nie mówiąc już o naszych dzieciach, domki wykonane ze słodyczy. Uwierzcie, że musiałyśmy ich bardzo pilnować, bo rączki, a nawet języki same rwały się do tych ciasteczek, żelków i landrynek.
Ale wróćmy na widownię. Kurtyna poszła w górę. Bajka miała nowoczesną oprawę, a sama scenografia była tak wykonana, że dzięki niewielkim zmianom była raz lasem, raz cukiernią, a raz domem czarownicy. Mimo, że wszyscy znamy tę historię, to do końca czekaliśmy w napięciu co stanie się z Jasiem i Małgosią. Niektóre dzieci bardzo przeżywały całe przedstawienie, chowały się i bardzo bały czarownicy więc gdy tylko tytułowym bohaterom spektaklu udało się ją pokonać, wydawało się, że cała sala odetchnęła z ulgą.
Najlepsze zaczęło się jednak dopiero po sztuce. Aktorzy wyszli do nas, usiedli na brzegu sceny i zaprosili do zadawania pytań. Dzieci, początkowo nieśmiało, zadawały kolejne pytania. Jak długo trzeba się uczyć roli? Czy domek był wykonany z prawdziwych słodyczy? Czy fajnie jest być aktorem? Maluchy coraz bardziej się rozkręcały, a aktorzy i pani scenograf cierpliwie odpowiadali. Później był czas na pamiątkowe zdjęcia, a nawet uściski z bohaterami tego wieczoru. Na sam koniec udało się nam wejść na scenę i dokładnie obejrzeć kukiełki, a także scenografię. Dzieci kolejno zaglądały między innymi do pieca, gdzie zginęła czarownica.
Doszło do tego, że musiałyśmy na siłę wyciągać dzieci z sali. Przedstawienie, a także wszystkie dodatkowe atrakcje, bardzo nam się spodobały. Dzieci były tak przejęte, że trajkotały przez całą drogę do domu, choć my skrycie liczyłyśmy na to, że będą jednak zmęczone i padną ;) tak jak w drodze do Rzeszowa.
Mamy nadzieję, że będziemy mieć częściej okazję się tak ukulturalniać, w maju kolejna premiera, tym razem "Piotruś Pan", kto wie, może i tym razem uda nam się odwiedzić "Maskę". Co i Wam polecamy.
Asia i Zuza
Rewelacja! Szkoda, że mamy tak daleko do Rzeszowa.
OdpowiedzUsuńMy też mamy kawał drogi, ale od czasu do czasu udaje się nam tam wyrwać :)
UsuńJakie piękności z tych domków;-)
OdpowiedzUsuńCudne były! Wyglądały bardzo smakowicie :)
UsuńCzemu nie mieszkamy w Rzeszowie buuuuu ....
OdpowiedzUsuńA ten domek boski ....
My też niestety nie, ale gdy tylko nadarzy się okazja, chętnie odwiedzamy stolicę naszego województwa.
UsuńAle cudna chatka z piernika, my też lubimy jeździc do teatru Maska, bardzo ładne mają spektakle dla dzieci :-)
OdpowiedzUsuńa my akurat wczoraj wybralismy się na spektakl dla dorosłych :-) pozdrawiam
U nas krucho z wieczorną opieką dla dzieciaków, a bardzo żałuję, bo nawet do kina ciężko się z mężem wyrwać :(
UsuńFantastyczny ten domek!
OdpowiedzUsuńSuper sprawa z takim wypadem :-) do Rzeszowa i ja mam kawałek...a szkoda :-\
Domków było kilka, ale ten był najbardziej okazały :)
UsuńMy do Rzeszowa mamy 60 km, a nie daj Boże trafią się korki to i 2 godziny w jedną stronę się jedzie.
Wiem cos o tym wyciaganiu na sile. Wychodzi sie na najwieksza zolze swiata hahaha
OdpowiedzUsuńMasz rację, jeszcze jak się dziecko rozpłacze to wszyscy patrzą na ciebie jak na jakąś nienormalną ;)
UsuńAle zazdroszczę :-))) Świetna sprawa :)
OdpowiedzUsuńByło na prawdę bardzo fajnie :)
UsuńCoś mi mówi, że niedługo odwiedzimy rodzinę w Rzeszowie i może też zobaczymy "Piotrusia Pana". Mati byłby zachwycony :)
OdpowiedzUsuńW tej chwili jest ogłoszony kolejny konkurs plastyczny w Masce, tym razem tematem jest bajka "Piotruś Pan". Można w nim wygrać min. wejściówki na spektakl, spróbujcie :)
UsuńTeż chętnie spędziłabym taki dzień ;)
OdpowiedzUsuńWarto, super zabawa :)
UsuńSama chetnie wystawilabym jezor do tego domku ;) Wyglada bardzo apetycznie! Bardzo fajny dzionek mieliscie ;)
OdpowiedzUsuńMy też ;) ale tak przy ludziach trochę się wstydziłyśmy ;)
UsuńFajnie :))
OdpowiedzUsuńPotwierdzam :)
UsuńDomek świetny :) świetny dzień mieliście :)
OdpowiedzUsuńTen był najbardziej okazały, a teatr podobno dostał tyle domków (nadesłanych w ramach konkursu), że nie miał gdzie ich pomieścić i od tej pory przyjmują tylko rysunki :)
UsuńŚwietnie, że w ciekawy sposób zachęcają dzieci do chodzenia do teatru.
OdpowiedzUsuńNaslonecznej.blogspot.com
Też tak myślę, sporo dzieci na widowni miało wejściówki, które wygrało w konkursie plastycznym. To też świetny pomysł :)
UsuńAle domek z pierników! Jadłabym ;))) / Agata
OdpowiedzUsuńWyglądał bardzo smakowicie, wszyscy się za nim oglądali :)
UsuńNie dziwię się, że dzieciaki "padły". Tyle atrakcji. Teatr "od kuchni" to fajna sprawa. A te domki konkursowe spokojnie mogłyby stanowić scenografię. Są przepiękne.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię spektakle dziecięce. I nie mogę się doczekać, kiedy Synuś podrośnie i będziemy mogli legalnie chodzić do naszego teatru.
Pozdrawiam
Właśnie, właśnie, pamiętam jak w pierwszej ciąży cieszyłam się z koleżanką, że teraz legalnie będziemy chodzić na bajki do kina, ja jako mama, a ona jako ciocia ;)
OdpowiedzUsuń