wtorek, 21 października 2014

Popisowy opis tworzenia posta

   Chciałabym się z Wami podzielić moim sposobem na napisanie posta. Wiem, wydaje się to banalne, ale nawet ja samą siebie muszę trzymać w ryzach pod tym względem i stosuję pewne "wspomagacze".
Po pierwsze musimy określić, czy post jest z serii tych planowych czy nie. Planowe posty to np. recenzje. Wiadomo, co jakiś czas recenzujemy jakiś produkt i piszemy o nim opinię, czy np. przygotowaliśmy aranżację, którą chcemy przedstawić. Czyli zrobiliśmy coś, o czym wiedzieliśmy już wcześniej, że wspomnimy o tym na blogu. Te nieplanowe to takie opisujące coś co właśnie wpadło nam do głowy i koniecznie musimy tu i teraz podzielić się tym z innymi :)

Spontaniczne posty są rewelacyjne. Zazwyczaj nachodzi mnie taka wena, że siadam i piszę i piszę, aż moje palce nie nadążają za myślami. Takie wpisy są jednak bardziej narażone na krytykę, bo w końcu odsłaniam się ze swoim Ja, ze swoim sposobem patrzenia na daną rzecz, a przecież każdy może mieć inne podejście do danej sprawy. Trudno, wóz, albo przewóz. Zdecydowałaś się babo na założenie bloga, to chyba byłaś świadoma, że ludzie będą oceniać twoje wpisy?

Posty planowe są dla mnie o wiele większym wyzwaniem. Dotyczy to zwłaszcza opisywania naszych licznych, pieszych wycieczek. Bo o ile do tych nieplanowanych nie potrzeba mi żadnego przygotowania, to do tych planowych konieczne są większe nakłady pracy i czasu . Tu już nie chodzi o napisanie co mi w głowie siedzi, a o rzetelną relację przedstawiającą stan faktyczny. Od razu zaczynam więc spisywać wszystkie ważniejsze fakty z wycieczek, np. nazwy wzniesień, kolory szlaków. Potem tworzę swoisty plan, o czym i w którym miejscu napiszę. Dokładnie w ten sam sposób jak w liceum tworzyło się plany wypracowań :) Tworzę szkielet posta na podstawie tych punktów. W tym momencie zazwyczaj robię przerwę w pisaniu i zabieram się za zdjęcia. Przeglądam co tam udało się moim pstrykaczem zdziałać i czy nadaje się to na bloga. Zdjęcia przycinam, czasem trochę rozjaśniam, nanoszę logo i już są gotowe. Dzięki tej przerwie w pisaniu łapię przysłowiowy "oddech" i z nowym zapałem mogę siadać do pisania, a zdjęcia dodatkowo pomagają wczuć mi się w klimat wycieczki i przypomnieć sobie o ciekawych miejscach czy szczegółach. Potem szybkie przejrzenie tekstu, czy nie ma błędów, literówek, powtórzeń. Czy zdania są sensowne i zrozumiałe. Wyjustowanie tekstu, wyśrodkowanie zdjęć i gotowe.


Tak wygląda schemat mojego pisania, ale szczerze to chyba nigdy nie obyło się bez odstępstw. Cudownie by było, gdybym nawet w co drugi wieczór mogła spokojnie popisać. Włączyć sobie cichutko grające Chilli Zet, obok postawić kawę, nakryć się kocem i w tym całym skupieniu tworzyć. No, ale nie da się. Dom, dzieci, i inne mega ważne sprawy skutecznie utrudniają mi moje zamiary. Na przykład wczoraj starałam się pisać, ale jak mój syn już po raz 3 przyszedł z kolejnym przykładem z matmy, który mam mu wytłumaczyć to odpuściłam, zapisałam szablon i poszłam wspierać mojego uczniaka. I wałkowaliśmy przez ponad godzinę temat o kolejności wykonywania działań. Potem przyszła do mnie córcia. Była jakaś taka nieswoja. Wzięłam termometr i nie wyszło dużo, bo 37,2 stopnia, ale i tak musiałam działać. Zaraz zaaplikowałam jej specyfik na odporność od mojej mamy, stworzony na bazie żurawiny i czosnku, na wszelki wypadek dodałam jeszcze łyżeczkę syropu z majówek, który zawiera dużo wit. C. Potem pomogłam jej w myciu i zasypianiu. Bajeczka, kołysanka i czary mary wybiła godzina 21:00. Ogarnęłam jeszcze temat starszaka, czy wszystko kuma, czy plecak spakowany, na szybko odpytałam z przyrody i też zagoniłam do mycia i spania. I nie wiadomo jak z godziny 15:00, kiedy wróciliśmy do domu, zrobiła się 22:00. Post w rozsypce, ja już ziewam. I co z moim planem idealnym? Tym razem niestety układ gwiazd znów był nieidealny. Dzisiaj kolejny raz się za niego biorę i nieoczekiwanie nie przeszkodziły mi dzieci, a wena, która KAZAŁA mi w tej chwili napisać tego posta, bo akurat ma na to ochotę. W temacie wycieczki blokada i pustka w głowie, a tu już długaśny tekst. Czyli jak to jest z zasadami pisania postów? Są czy ich nie ma? Oj, chyba trzeba się wspomóc kawką, kocykiem i cichą muzyką, a nóż się uda.

I moja ostatni rada odnośnie pisania. Po napisaniu posta, zwłaszcza takiego planowego, czekam zawsze do następnego dnia. Po prostu muszę się przespać z tematem i na spokojnie przeczytać cały tekst, w celu oceny czy nadaje się do pokazania innym.

W przypadku postów spontanicznych, jak ten, w ogóle się tym nie przejmuję. Mam tylko nadzieję, że ktoś coś zrozumie z tego mojego wywodu i nie wyjdę na jakiegoś dziwaka. Ale spontan, to spontan. Więc po prostu klikam OPUBLIKUJ.

Asia

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz