Ile to razy dziennie słyszę pytanie "Mamo, mogę coś słodkiego?". Zazwyczaj odpowiadam "Tak, buziaka" :)
Ciężko byłoby wyeliminować z dziecięcej diety słodycze, dlatego ja je ograniczam jak mogę, plus zastępuje je świeżymi lub suszonymi owocami. Dziś o tych drugich.
Wiecie, że suszony ananas smakuje jak galaretka? A suszone banany chrupią jak czipsy? Jest tak przeogromny wybór bakalii, że nawet nie próbuję ich wszystkich wymienić. Metodą prób i błędów wiemy już co nam smakuje, a co trochę mniej. To chyba jedyna sytuacja, gdy podczas zakupów stajemy przed regałem z bakaliami, a ja mówię "Bierzcie co chcecie". Tworzymy z tego później mieszanki, każdy dosypuje sobie tego co lubi. Jedno woli orzeszki ziemne, drugie kokos, a ja morele. Do tego trochę rodzynek, żurawina i inne smakołyki. Uwierzcie, że miseczki są opróżniane błyskawicznie, a suszone owoce są u nas w domu zawsze, na wszelki wypadek i na każdą chętkę na coś słodkiego, super sprawdzają się też na wycieczkach czy w podróży.
Podczas zakupów zwróćcie tylko uwagę czy owoce nie są konserwowane siarką albo czy nie mają w składzie E220, zdecydowanie lepiej wybrać te naturalne, bez konserwantów. Może nie są tak piękne, ale za to pachnące, zdrowe i o wiele smaczniejsze.
Podczas zakupów zwróćcie tylko uwagę czy owoce nie są konserwowane siarką albo czy nie mają w składzie E220, zdecydowanie lepiej wybrać te naturalne, bez konserwantów. Może nie są tak piękne, ale za to pachnące, zdrowe i o wiele smaczniejsze.
Zamiast słodkich napojów woda, zamiast słodyczy owoce - to dobry kierunek, a przede wszystkim moment, aby nauczyć nasze dzieci co jest zdrowe, a co należy ograniczyć, bo czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.
Asia
ps. Odgadniecie co jest w mieszance na zdjęciu? Podpowiem, że składa się z 8 składników :)
Widzę żurawinę, śliwki, laskowe, nerkowce, kiwi chyba, migdały, ananas, ale to białe... wygląda jak kokos- ale nie wiem co to.
OdpowiedzUsuńMy też kochamy suszone, ale warto sprawdzać by nie były siarkowane! Morele w kolorze soczystej pomarańczy to niestety sama chemia, warto poszukać naturalnie suszonej, ma brunatny kolor, jest mięciutka i tysiąc razy lepsza w smaku.
Masz rację, to ważne, zaraz dopiszę tę informację do posta. Każdy powinien mieć nawyk czytania etykiet, żeby potrafił zdecydować czy to co kupuje to prawdziwe jedzenie, czy bardziej syntetyczna mieszanka przeróżnych E dodatków. Wystarczy podstawowa wiedza, dzięki czemu będziemy wiedzieć, czy kupujemy masło czy tłuszcz rośliny lub czy to mleko czy tylko biała woda.
UsuńKochana, powiedz mi tylko ile składników odgadłam :)
UsuńTo zielone to też ananas, ale kupiłam go pierwszy i ostatni raz, bo okazało się, że jest sztucznie barwiony :(
UsuńMasz rewelacyjny wynik 7/8, kokos jest trafiony (zniknął w pierwszej kolejności) :)
8 rodzynki. :)
UsuńI już mamy cały skład :) Rodzynki wzięłam dziś do pracy o też się skończyły ;)
UsuńDla mnie każde E i siarka w bakaliach kończy się zmasowanym atakiem alergii. Stąd tym bardziej cieszy mnie to, że coraz więcej osób porusza ten temat :-) Pozdrawiam ciepło :-)
OdpowiedzUsuńW ostatnią niedzielę, w Radiu Zet, Beata Pawlikowska poruszyła ten problem na antenie. Jej zdaniem masowe alergie, nowotwory i inne choroby to następstwo nieodpowiedzialnego żywienia, gdzie nie patrzymy na skład, tylko faszerujemy się hormonami, konserwantami, GMO. Ile w tym prawdy zastanówcie się sami. Ja tylko powiem, że mam to szczęście i znalazłam kilku wiejskich gospodarzy, od których kupuję żywność. I tak na przykład jajka mam od kur, które biegają wolno po podwórku, podjadając trawę, robaczki i inne smakołyki. Ostatnio robiłam też pierogi ruskie z białego sera, który miał jeszcze ślady pieluszki tetrowej od odciskania. I uwierzcie, że wcale nie przepłacam za te rarytasy, nie raz kupuje je taniej niż w sklepie.
UsuńJa uwielbiam tak przekąski i często się nimi delektuję ;-)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że są tak bardzo kaloryczne... bo ja też non stop bym delektowała :)
UsuńPyszotka! Lubię suszone owoce, najbardziej żurawine. W ciąży dużo jadłam teraz jakoś przestałam, musze wrócić do takich słodkości :)
OdpowiedzUsuńW ciąży często dokuczała mi zgaga, niestety dopiero niedawno dowiedziałam się, że przechodzi po migdałach :) Moja koleżanka prawie przez całą ciążę nosiła przy sobie torebeczkę migdałów i mówiła, że nigdy jej nie zawiodły.
UsuńA ja nie mogę się przekonać do suszonych owoców, jemy dużo świeżych i to nam wystarczy. Po prostu nie lubię tego smaku i moje dzieci też nie przepadają ale zdrowe nawyki zawsze spoko ;)
OdpowiedzUsuńŚwieże owoce też są ważne, nie zliczę ile jabłek pochłaniają moje dzieci w tygodniu, a odkąd nauczyły się same robić surówkę z jabłka i marchewki to już niemal w ilościach hurtowych je kupuje :)
UsuńMi bakalie zawsze ratują tyłek (ha! jakże adekwatne stwierdzenie!:)), gdy mam ochotę na słodkości.... A że mam dość często no to pochłaniam spore ilości:) I tak tak tak - woda to podstawa:) Hektolitry, które przelewamy są nie do przecenienia:)
OdpowiedzUsuńA jak :) Woda najlepsza, a bakalie od zawsze uwielbiałam. Mama zawsze specjalnie dla mnie na święta Bożego Narodzenia przygotowuje kaszę ze śliwkami :)
UsuńMy niestety nie przepadamy za takimi przekąskami dlatego ciężko przekonać do nich Julke.
OdpowiedzUsuńNie da się lubić wszystkiego. Wczoraj sąsiadka podrzuciła mi kilka świeżych, pachnących, tyle co zerwanych łodyg rabarbaru. Syn zajadał się ze smakiem, a córka zrobiła dwa podejścia i stwierdziła, że skoro dwa razy jej nie smakowało to znaczy, że ona tego nie lubi :) Trudno, nic na siłę.
UsuńMoja Gabrysia z braku żelków w domu wyjadła mi całą żurawinę, która leżała w szafce i czekała na chętnego juz kilka lat. Z jej zachowania wnioskuję, że podeszła jej bardziej niż żelki, bo wczoraj chodzi koło szafki i woła "ina, ina", a dotąd wołała tylko "helka".
OdpowiedzUsuńJak widać czasem dziecku bardziej podchodzi "zdrowe". Jutro dam jej rodzynki, bo też nie ma ich kto zjeść ;)
U nas żurawina średnio niestety schodzi, ale kupuje ją specjalnie dla córki, bo często ma problemy z pęcherzem, a po żurawinie jej przechodzi. Lepsze to niż faszerowanie się lekami za każdym razem.
UsuńWłaśnie zauważyłam swojego bloga na liście z lewej - miło :)
OdpowiedzUsuńA proszę bardzo :) Fajnie, że można komuś sprawić radość :)
UsuńU nas rządzą rodzynki i żurawina pomieszane z kawałkami jabłka :)
OdpowiedzUsuńWedług mojego męża sernik bez rodzynek to nie sernik :) więc zawsze mamy spory zapas, bo lubi je do wszystkiego dodawać.
Usuńbakalie uwielbiam:) lepsze niż chipsy, paluszki i batoniki:D
OdpowiedzUsuńLepsze, lepsze. Kiedyś robiłam batoniki musli z bakaliami - świetne wyszły. My braliśmy je do pracy, a dzieci do szkoły - polecam :)
UsuńU nas króluje suszona żurawina. Oli może ja jeść garściami. :)
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa, tylko się cieszyć :)
UsuńTeż uwielbiam bakalie, najbardziej żurawinę :) Dodaję je do płatków śniadaniowych, ciast lub zjadam jako przekąskę. Czuję się wtedy zdrowo najedzona :)
OdpowiedzUsuńJa czasem dodaję do owsianki, kaszy mannej - fajny sposób na oszukanie organizmu i zjedzenie słodkiej, ale jednak zdrowej przekąski :)
Usuńmój smyk za mały na bakalie ;) ale my lubimy sobie poskubać, chrupać i pomemlać ;)
OdpowiedzUsuńNa wszystko przyjdzie pora. W swoim czasie i Pani synek zasmakuje tych pyszności :)
UsuńMam całe zapasy takich przekąsek w pracy i... nie wiem, czy przeżyłabym bez nich na co dzień ;) / Agata
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że są takie kaloryczne... bo tez mogłabym je podjadać cały czas :)
UsuńOdkąd odkryłam morelę suszoną naturalnie, nie ma dla mnie lepszej słodyczy.
OdpowiedzUsuńW komentarzu przeczytałam o migdałach na zgagę. Zapamiętam, bo niestety często mi dokucza.
Masz rację, morela jest przepyszna :) a migdały polecam, jak już pisałam, żałuję, że tak późno dowiedziałam się o ich właściwościach.
Usuń