Zaczęło się od tego, że kilka miesięcy temu chciałam kupić taką spódniczkę dla Izy. Niestety ceny zwalały z nóg. Co jakiś czas wracałam do nich i tęsknym okiem przeglądałam, aż w końcu narodziła się myśl - sama taką zrobię! Zaczęłam buszować w Internecie i gdy już wiedziałam więcej niż mniej, złożyłam zamówienie na tiule... Listonosz przyniósł mi paczkę o 8 rano. Otworzyłam ją i od razu zaczęłam robić! W piżamie, bez porannej kawy, ale z zapałem jak nigdy. Te tiule były tak piękne, a praca tak łatwa i przyjemna, że nie mogłam się od niej oderwać. Chwila moment i spódniczka była już gotowa. Moja mała tancerka zaaprobowała mój twór, a nawet zamówiła kolejną, ale krótszą :) Kolejne tiule już zamówione, a w głowie mnożą mi się pomysły na kolejne połączenia kolorów, długości, dodatki.... Normalnie szaleństwo!
Asia
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz